Krótkie suknie ślubne cieszą się coraz większą popularnością. Są nowoczesne, lekkie, ekstrawaganckie i … wygodne! Kiedy zdecydować się na taki wybór, a kiedy odpuścić? Jak postępować by nie popełnić faux pas?
Sekret leży w guście
Jeśli od dziecka marzyłaś o długiej słukni ślubnej, żaden tekst czy moda nie przekonają Cię do innego wyboru. Tradycja w naszym społeczeństwie zakorzeniona jest mocno. I dobrze! Ale dobrze też, że rynek wyszedł na przeciw oczekiwaniom pań, którym daleko do sympatyzowania z długimi, balowymi kreacjami. Jeśli więc Twój styl jest nowoczesny, nieco przekorny i dziewczęcy, a poza tym cenisz sobie wygodę, to jak najbardziej powinnaś rozwaćyć kupno krótkiej sukni. Wybór jest ogromny! Suknia może być asymetryczna, albo kończyć się w połowie uda. Ważne by pamiętać o złotej zasadzie: nie powinna być za krótka. Ślub to nie czas na mini. Wszelkie inne kombinacje są jak najbardziej dozwolone.
Nie za krótko i bez przedasy
Kwestia długości została już umówiona. Ale jest jeszcze jeden klucz do szałowego i efektywnego wyglądu w krótkiej sukni. Sęk tkwi w umiarze. Decydując się eksponować nogi dobrze przemyśl, czy odsłonisz inne części ciała. Odkryte nogi w towarzystwie dużego dekoltu czy odkrytych pleców to już za dużo. Uważaj i zdaj się na rady pań z salonu, bo łatwo przesadzić i uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego.
Kiedy zrezygnować?
Zanim wybierzesz krótką suknię spójrz na siebie nieco krytycznym okiem. Jeśli nie lubisz swoich nóg, masz kilka kilogramów do zgubienia lub jesteś bardzo niska powinnać postawić na wysmuklającą klasykę. Dobrze przemyśl, jaką część ciała lubisz w sobie najbardziej i postaraj się, by suknia ją pięknie eksponowała. Krótkie suknie zostawmy paniom, które uwielbiają swoje nogi 🙂